Rudolf Rohaček: Nasze morale wzrosły
18.10.2008

Dzięki bardzo dobrej grze hokeiści Comarch Cracovii kadrowe problemy strącili na dalszy plan i wygrali z gospodarzami turnieju, litewską Energiją Elektrenai 3:2. Dziś na podopiecznych trenera Rudolfa Rohačka czeka równie ciężkie spotkanie z holenderskim Tilburg Trappers. <i>- Życzyłbym sobie, by nasza gra była jeszcze ciut lepsza</i> - zdradza szkoleniowiec „Pasów”.<br><br>
- Turniej rozpoczęliście od zwycięstwa i to po bardzo dobrej grze...
- Zgadza się. To był nasz udany mecz tym bardziej, że w takim składzie nie możemy grać otwartego hokeja. Chcieliśmy trzymać przeciwnika jak najdalej od naszej bramki i jednocześnie czekać na jego błędy. W stu procentach może nie, ale w osiemdziesięciu udało się to zrealizować.
- Zagraliście nieźle w defensywie...
- Trzeba pamiętać o tym, że występowaliśmy z pięcioma obrońcami. Dopiero w trzeciej tercji wpuściłem do defensywy nominalnego napastnika Sebastiana Witowskiego. W perspektywie całego spotkania można powiedzieć, że byliśmy drużyną szybszą i kondycyjnie lepiej wytrzymaliśmy to spotkanie.
- To było widać zwłaszcza w trzeciej tercji...
- Dokładnie. Energija nie była już taka groźna i to my dominowaliśmy w tej odsłonie. Tempo od początku meczu było bardzo szybkie, a my w trzeciej tercji jeszcze je podkręciliśmy. Zagraliśmy na bardzo wysokim poziomie.
- W samej końcówce było jednak bardzo gorąco...
- Popełniliśmy niepotrzebne kary i w efekcie graliśmy 3 na 5, albo w najlepszym wypadku 4 na 5. I tu czapki z głów dla moich hokeistów, bo fantastycznie bronili wyniku. To był bardzo dobry hokej.
- Nic tylko powtórzyć taką grę w dzisiejszym spotkaniu z holenderskim Tilburg Trappers...
- Życzyłbym sobie, by nasza gra była jeszcze ciut lepsza. Wiemy, jakie błędy popełniliśmy, analizujemy to i mam nadzieję, że będzie dobrze. Łatwo jednak nie będzie, bo Holendrzy zagrali bardzo dobry mecz z Sokołem Kijów (porażka 3:6 – przyp.), więc to na pewno nie jest słaba drużyna.
- Jak można scharakteryzować dzisiejszego przeciwnika?
- Tilburg gra mądrze. Widać, że myśli na lodzie i nie pozbywa się bezsensownie krążka. Mają bardzo dobrego bramkarza i dobrych obcokrajowców. Jeżeli powtórzy grę z meczu z Sokołem to czeka nas bardzo ciężka przeprawa.
- Mieszkacie w tym samym hotelu i czwartkową kolację jedliście w tym samym czasie. Dziś pewnie będzie tak samo...
- I chcemy, aby ten posiłek był bardzo smaczny i by odbył się w atmosferze sukcesu (śmiech). Aby to się stało musimy z nimi wygrać. Zwycięstwem z Energiją nasze morale wzrosły, dlatego też jesteśmy dobrej myśli.
- Czuć psychologiczną grę mieszkając w jednym hotelu?
- Oczywiście. Wiadomo, że jeden zawodnik patrzy na drugiego, niektórzy znają się z występów reprezentacji. To bardzo ciekawe zjawisko. Po wyglądzie, ubiorze i zachowaniu można dużo odczytać. Przede wszystkim profesjonalizm i mentalność drużyny. Potem to przekłada się na respekt na lodzie.
- To na razie prowadzicie 1:0. Wy ubrani w takie same stroje wyglądacie jak prawdziwa drużyna, tymczasem u Holendrów panuje typowa wolna amerykanka...
- Nie ma co ukrywać, że ubranie znacznie wzmacnia wizerunek drużyny i klubu, podkreśla siłę zespołu. Te same koszulki, te same dresy. Myślę, że ma to pozytywny psychologiczny wpływ.
Rozmawiał Dariusz Guzik
- Zgadza się. To był nasz udany mecz tym bardziej, że w takim składzie nie możemy grać otwartego hokeja. Chcieliśmy trzymać przeciwnika jak najdalej od naszej bramki i jednocześnie czekać na jego błędy. W stu procentach może nie, ale w osiemdziesięciu udało się to zrealizować.
- Zagraliście nieźle w defensywie...
- Trzeba pamiętać o tym, że występowaliśmy z pięcioma obrońcami. Dopiero w trzeciej tercji wpuściłem do defensywy nominalnego napastnika Sebastiana Witowskiego. W perspektywie całego spotkania można powiedzieć, że byliśmy drużyną szybszą i kondycyjnie lepiej wytrzymaliśmy to spotkanie.
- To było widać zwłaszcza w trzeciej tercji...
- Dokładnie. Energija nie była już taka groźna i to my dominowaliśmy w tej odsłonie. Tempo od początku meczu było bardzo szybkie, a my w trzeciej tercji jeszcze je podkręciliśmy. Zagraliśmy na bardzo wysokim poziomie.
- W samej końcówce było jednak bardzo gorąco...
- Popełniliśmy niepotrzebne kary i w efekcie graliśmy 3 na 5, albo w najlepszym wypadku 4 na 5. I tu czapki z głów dla moich hokeistów, bo fantastycznie bronili wyniku. To był bardzo dobry hokej.
- Nic tylko powtórzyć taką grę w dzisiejszym spotkaniu z holenderskim Tilburg Trappers...
- Życzyłbym sobie, by nasza gra była jeszcze ciut lepsza. Wiemy, jakie błędy popełniliśmy, analizujemy to i mam nadzieję, że będzie dobrze. Łatwo jednak nie będzie, bo Holendrzy zagrali bardzo dobry mecz z Sokołem Kijów (porażka 3:6 – przyp.), więc to na pewno nie jest słaba drużyna.
- Jak można scharakteryzować dzisiejszego przeciwnika?
- Tilburg gra mądrze. Widać, że myśli na lodzie i nie pozbywa się bezsensownie krążka. Mają bardzo dobrego bramkarza i dobrych obcokrajowców. Jeżeli powtórzy grę z meczu z Sokołem to czeka nas bardzo ciężka przeprawa.
- Mieszkacie w tym samym hotelu i czwartkową kolację jedliście w tym samym czasie. Dziś pewnie będzie tak samo...
- I chcemy, aby ten posiłek był bardzo smaczny i by odbył się w atmosferze sukcesu (śmiech). Aby to się stało musimy z nimi wygrać. Zwycięstwem z Energiją nasze morale wzrosły, dlatego też jesteśmy dobrej myśli.
- Czuć psychologiczną grę mieszkając w jednym hotelu?
- Oczywiście. Wiadomo, że jeden zawodnik patrzy na drugiego, niektórzy znają się z występów reprezentacji. To bardzo ciekawe zjawisko. Po wyglądzie, ubiorze i zachowaniu można dużo odczytać. Przede wszystkim profesjonalizm i mentalność drużyny. Potem to przekłada się na respekt na lodzie.
- To na razie prowadzicie 1:0. Wy ubrani w takie same stroje wyglądacie jak prawdziwa drużyna, tymczasem u Holendrów panuje typowa wolna amerykanka...
- Nie ma co ukrywać, że ubranie znacznie wzmacnia wizerunek drużyny i klubu, podkreśla siłę zespołu. Te same koszulki, te same dresy. Myślę, że ma to pozytywny psychologiczny wpływ.
Rozmawiał Dariusz Guzik