Rafał Radziszewski: Bramkarz sam meczu nie wygra

- Przede wszystkim powiedz, jak samopoczucie na obecnym etapie rozgrywek?
- Bardzo dobrze, choć ze zdrowiem mogłoby być lepiej. Kilku naszych zawodników jest chorych, ja sam przed meczem ze Stoczniowcem w Gdańsku (Cracovia wygrała 6:2 – przyp.) grałem z 38 stopniami gorączki. Nie było najlepiej, ale mimo to wygrywamy mecz za meczem i to bardzo cieszy.
- Idziecie jak burza, choć praktycznie gracie trzema piątkami…
- Dokładnie, bo niemalże od początku sezonu kilku moich kolegów z drużyny wyleciało z powodu poważnych kontuzji. Ale z drugiej strony gramy dobrze, jesteśmy liderem i mam nadzieję, że tak już zostanie (śmiech).
- Duża w tym twoja zasługa...
- Ale bramkarz sam meczu nie wygra. Cała drużyna musi pomagać bramkarzowi – muszę mieć wsparcie w obrońcach, a nawet w napastnikach, żeby rywale nie strzelali zbyt wielu bramek. Gdyby nie oni z pewnością nie byłoby tak dobrze.
- Ale z drugiej strony chyba nie ma meczu, po którym trener Rudolf Rohaczek nie komplementowałby twojego występu...
- (śmiech) To cieszy, nawet bardzo. Ale tak, jak powiedziałem – jest to zasługa całej drużyny i każdego zawodnika z osobna. Brawa należą się drużynie również za to, że mimo remontu hali i konieczności rozgrywania meczów poza Krakowem jesteśmy na pierwszym miejscu – rok temu GKS Tychy przez kilka tygodni też nie dysponowało swoją halą i było wtedy na siódmym miejscu. Dopiero potem rozpoczęło marsz w górę tabeli, a my potrafiliśmy i w takich warunkach wygrywać.
- Aż strach pomyśleć, co zatem będzie, jak będziecie grać w Krakowie z kilkoma tysiącami kibiców za plecami. Może tak wyniki po 6:0 w każdym spotkaniu?
- (śmiech) Aż tak dobrze to raczej znów nie będzie. Wszystkie drużyny są w miarę wyrównane – z każdym można wygrać i z każdym można przegrać.
- Kto twoim zdaniem będzie najgroźniejszym konkurentem w walce o Mistrza Polski? GKS Tychy?
- Tychy mają mocną drużynę, która od zeszłego sezonu praktycznie się nie zmieniła. Myślę, że groźne może być też Podhale, bo to drużyna, która zawsze ma dobrych zawodników, choć nie zawsze ma szczęście. W ogóle to wydaje mi się, że wszystkie zespoły z pierwszej szóstki są w stanie zagrać w finale.
- Które mecze tego sezonu zaliczysz do najtrudniejszych?
- Na pewno mecze z Tychami – te zawsze są najcięższe, ale mieliśmy też problemy ze Stoczniowcem, jak choćby w meczu u siebie, kiedy prowadziliśmy 2:0, a przegraliśmy 2:6 (24.10.2006 - przyp.). Zresztą mam trochę pretensji do siebie odnośnie tego spotkania, bo przy niektórych sytuacjach mogłem lepiej się zachować. Ale to już przeszłość…
- A przed wami przyszłość: przerwa na reprezentację, mecz w Sosnowcu z Zagłębiem (21 lub 22 luty – przyp.), a następnie Święta. Czy perspektywa Wigilii, spotkań z rodziną nie będzie dekoncentrować?
- Na pewno ten rok będziemy chcieli zakończyć na pierwszym miejscu, dlatego też o ewentualnym rozkojarzeniu nie może być mowy. To spotkanie musimy wygrać, bo Tychy mają tylko punkt straty do nas i pewnie będą liczyć na nasze potknięcie. My się jednak nie damy i z pewnością nie będzie trzeba nikogo specjalnie mobilizować do tego meczu.
Rozmawiał Dariusz Guzik