Rafał Martynowski: To nieprawdopodobny hokeista

- We wcześniejszych pojedynkach miałem mnóstwo sytuacji, ale brakowało wykończenia. Wczoraj udało mi się aż trzy razy pokonać bramkarza rywali - mówi napastnik Comarch Cracovii, Rafał Martynowski.
- Nie zdobyłeś bramki w czterech pierwszych spotkaniach, a tu proszę – od razu trzy…
- Tak. We wcześniejszych pojedynkach miałem mnóstwo sytuacji, ale
brakowało wykończenia. Wczoraj udało mi się aż trzy razy pokonać
bramkarza rywali. Cieszę się, tym bardziej, że są to moje pierwsze gole w
Krakowie, widziała je zresztą moja rodzina.
- W poprzednich meczach zaliczyłeś trzy asysty…
- Tak, punkty nie są jednak dla mnie aż tak istotne. Najważniejsze jest to, by wygrywać mecze.
- No to na razie musisz być niesamowicie szczęśliwy, bo zwyciężyliście już w piątym spotkaniu z rzędu.
- Graliśmy dobrze przez trzydzieści pięć minut, ale potem przysnęliśmy i
rywale doprowadzili do stanu 3:3. W przerwie między drugą a trzecią
tercją twardo porozmawialiśmy w szatni i byliśmy zgodni, że musimy wyjść
na lód i wygrać to spotkanie.
- Zarówno ty, jak i twój kuzyn, David Kostuch, wyrastacie na czołowych zawodników drużyny…
- W szczególności David. To nieprawdopodobny hokeista – ma szybkość
dobre uderzenie, dobre wyszkolenie techniczne. Świetny jest też nasz
partner z ataku w trzeciej piątce – Damian Słaboń.
Rozmawiał Dariusz Guzik