Rafał Martynowski: Jestem dumny z tego, że mogę tu być
- Czy zdarzyło ci się zdobyć wcześniej jakiekolwiek mistrzostwo?
- Gdy grałem w Kanadzie, jeszcze jako junior, wygrałem bardzo ważny turniej spośród drużyn, które wcześniej zwyciężyły w swoich ligach. Miałem wtedy osiemnaście lat.
- Zapytam bardziej precyzyjnie: to twój pierwszy mistrzowski tytuł w dorosłym hokeju?
- Tak i bardzo się z niego cieszę. Nie przyjechałem do Polski jedynie grać, ale przede wszystkim zwyciężać. Jestem podekscytowany z faktu, że zostaliśmy mistrzami Polski i dumny z tego, że mogę tu być.
- Razem ze swym kuzynem, Davidem Kostuchem byliście wyróżniającymi się hokeistami Comarch Cracovii...
- Cała drużyna miała bardzo udany sezon. Świetnie spisywała się pierwsza piątka. Nie da się wyszczególnić pojedynczych zawodników, każdy z nas zasłużył na mistrzostwo.
- Będę upierał się jednak przy tym, że byliście jednymi z najlepszych graczy Comarch Cracovii. Moim zdaniem trzeci atak „Pasów" - ty, Kostuch i Petr Dvořak - był jednym z wiodących w lidze..
- Nie graliśmy źle. Najważniejsze było jednak to, że niemal w każdym spotkaniu występowaliśmy na cztery piątki. Niektórzy nasi przeciwnicy mieli dwie, trzy formacje, które były w stanie grać. Kiedy gra się na cztery piątki, a dodatkowo w rezerwie są kolejni zawodnicy, każdy daje z siebie wszystko i chce wypaść jak najlepiej.
- Niedzielny mecz był formalnością tego, co działo się we wcześniejszych finałowych spotkaniach?
- Hokej to sport, w którym wszystko może się zdarzyć. Absolutnie nie myśleliśmy przed meczem z GKS-em o tym, że złoty medal mamy już w kieszeni. Podeszliśmy do tego spotkania niezwykle skoncentrowani, wiedzieliśmy, że będzie trudno, ale wszystko poszło po naszej myśli. Można być faworytem danego meczu, lecz potem trzeba to potwierdzić na lodzie. Nam to się udało.
- Podobała ci się atmosfera na trybunach?
- Czekałem na taką atmosferę cały sezon! Chłopaki opowiadali o tym, jak wyglądała ona na ubiegłorocznych finałach i już nie mogłem się doczekać. Jeśli podobna atmosfera byłaby na każdym naszym meczu sezonu zasadniczego, wygrywalibyśmy wszystkie spotkania u siebie. Tacy kibice to jak szósty hokeista na lodzie.
Rozmawiał Dariusz Guzik