Nieprawdopodobna historia Leszka!

- To jest cudowne, to jest rewelacyjne - przeżywa olbrzymi sukces Comarch Cracovii czołowy jej strzelec Leszek Laszkiewicz. Jego przypadek jest jednak niesamowity. Wręcz nieprawdopodobny! Dlaczego?
- Jedenaście lat temu, gdy grałem w Unii Oświęcim, spotkaliśmy się w finale z GKS-em Katowice i po sześciu meczach było 3:3. O złotym medalu miało zadecydować siódme spotkanie w Katowicach. Gospodarze byli bardzo mocni, ale udało nam się wygrać 2:1 i zdobyliśmy tytuł Mistrza Polski. Dzień później na świat przyszła moje córka Laura - opowiada Leszek Laszkiewicz.
Teraz historia zatacza nieprawdopodobny krąg. Oto bowiem młodszy z braci Laszkiewiczów przeżywa dokładnie te same emocje! W piątek, w siódmym meczu finałowej rywalizacji z JKH GKS-em Jastrzębie, rozegranym na lodowisku rywala, Comarch Cracovia sięgnęła po tytuł mistrzowski, a już w najbliższym czasie.. powiększy się rodzina Laszkiewiczów!
- W najbliższych godzinach, być może nawet w sobotę urodzi się moja kolejna córka Lenka. Sytuacja powtarza się! To coś niebywałego! - mówi mocno wzruszony Leszek.
Mało tego, młodszy z braci Laszkiewiczów wywalczył swój piąty tytuł Mistrza Polski z Comarch Cracovią, w dodatku na lodowisku, na którym stawiał pierwsze kroki jako hokeista! - Co mogę powiedzieć? To co się dzieje jest dla mnie magiczne, wyjątkowe - cieszy się.
DG