Mikołaj Łopuski: Liczę, że pech już się ode mnie odkleił

  • Wywiady
29.01.2011
Mikołaj Łopuski: Liczę, że pech już się ode mnie odkleił
- Gdy zawodnik gra na sto procent, nie boi się, nie odsuwa swojego ciała - wtedy jasne jest, że ryzykuje zdrowie. Przytrafiły mi się dwie kontuzje, które uniemożliwiły grę, ale cieszę się, że są już za mną – mówi napastnik Comarch Cracovii, Mikołaj Łopuski.

- Gdy zawodnik gra na sto procent, nie boi się, nie odsuwa swojego ciała - wtedy jasne jest, że ryzykuje zdrowie. Przytrafiły mi się dwie kontuzje, które uniemożliwiły grę, ale cieszę się, że są już za mną - mówi napastnik Comarch Cracovii, Mikołaj Łopuski.

- Złamane żebro, złamana kość śródręcza, a to wszystko podczas tego sezonu. Wyczerpałeś już limit pecha?

- Mam taką nadzieję! Liczę, że pech już się ode mnie odkleił na dobre i nie będzie mi dokuczał. Oby były to moje ostatnie urazy.

- Z uwagi na kontuzje nie mogłeś rozwinąć do końca swych skrzydeł..

- To jest sport i niczego się nie przewidzi. Zwłaszcza kontuzji. Gdy zawodnik gra na sto procent, nie boi się, nie odsuwa swojego ciała - wtedy jasne jest, że ryzykuje zdrowie. Przytrafiły mi się dwie kontuzje, które uniemożliwiły grę, ale cieszę się, że są już za mną.

- Tego sezonu - patrząc przez pryzmat swoich występów - nie będziesz chyba zaliczał do udanych?

- Ciężko gra się w takich sytuacjach. Łapie się kontuzję, potem się ją leczy, wraca do zdrowia, dochodzi do formy i przytrafia się kolejna. I półtora miesiąca z głowy. Znowu leczenie, rehabilitacja, powrót do treningów, do formy. Nie jest to wygodne. Cieszę się, że jestem już do dyspozycji trenera przed najważniejszymi meczami sezonu.

- Play offy startują już 9 lutego. To będzie wystarczający dla ciebie czas, by złapać formę odpowiednią na te mecze?

- Po ostatniej kontuzji czuję się dobrze i już teraz nie narzekam na formę. Uważam, że skutecznie przepracowałem okres rehabilitacji. Jeszcze tylko czekam na to, aby ręka wróciła do pełnej sprawności. Ale już jest ok.

- Pokazał to choćby mecz w Gdańsku. Było to twoje pierwsze spotkanie od początku grudnia, drużyna wygrała 3:1, a ty strzeliłeś gola i zaliczyłeś asystę...

- W Gdańsku nigdy nie gra się łatwo, Cracovia wygrała, a ja - mówiąc szczerze - jestem zadowolony ze swojego występu. Dziewięćdziesiąt procent udziału przy moim golu miał jednak Piotrek Sarnik, który wyłożył mi krążek. Ja właściwie tylko go dobiłem. Myślę, że ta przerwa w leczeniu nie wpłynie na moją grę, ani na psychikę. Chcę dawać z siebie wszystko i grać jak najlepiej.

- W piątek odprawiliście z kwitkiem jednego ze swych najgroźniejszych konkurentów do walki o złoty medal Mistrzostw Polski. Wynik 8:2 robi wrażenie. Byliście tak dobrzy, czy Aksam Unia tak słaba?

- Na pewno było widać naszą przewagę pod względem szybkościowym i wytrzymałościowym. Narzuciliśmy swoje styl i tempo gry. Można powiedzieć, że w każdym elemencie przewyższaliśmy drużynę z Oświęcimia.

- W niedzielę zmierzycie się z innym pretendentem do mistrzowskiego tytułu. JKH GKS Jastrzębie wygrało z wami już dwukrotnie w tym sezonie...

- Będzie to dla nas bardzo ważne spotkanie, które musimy wygrać, by utrzymać pierwsze miejsce. Zdajemy sobie sprawę z tego, że Jastrzębie jest teraz bardzo mocne i świetnie gra przed własną publicznością. Już raz u siebie wygrało z nami. Teraz pora na rewanż

- Kto będzie faworytem play offów?

- Mamy pięć wyrównanych drużyn. Wiele będzie zależało od tego, jak ułożą się pary ćwierćfinałowe i półfinałowe. Rywalizacja będzie wyrównana i bardzo zacięta. Ciężko jest wskazać jeden zespół, który wyskoczy ponad wszystkich i będzie poza zasięgiem innych. Nie można też zapomnieć o pozostałych ekipach - one też mogą zaskoczyć i sprawić niespodziankę.

Rozmawiał Dariusz Guzik

CRACOVIA TO RÓWNIEŻ