Michał Radwański: Trzeba podnieść głowy
17.03.2010

<i>- Jesteśmy w trudnej sytuacji, zdajemy sobie sprawę z tego, że dziś może być ostatnie spotkanie w sezonie, ale zrobimy wszystko, by tak się nie stało</i> - mówi napastnik Comarch Cracovii, Michał Radwański.<Br><Br>
- Przyjechaliście do Nowego Targu po zwycięstwo, tymczasem odnieśliście trzecią porażkę z rzędu. Co się stało?
- Ciężko jest cokolwiek powiedzieć. Żal tego, że nie wygraliśmy choć jednego meczu w Krakowie. Do spotkania w Nowym Targu podchodziliśmy ze zmienioną nieco taktyką, szkoda, że już w drugiej minucie straciliśmy pierwszą bramkę, kilka minut później drugą.
- W drugiej tercji zrobiło się 3:0. Trzeci gol bolał chyba najmocniej, bo straciliście go, gdy graliście w przewadze…
- Zgadza się. Popełnialiśmy błędy i można powiedzieć, że to nie hokeiści Podhala strzelali bramki, ale my je im dawaliśmy. Jak się tak gra, nie można wygrać meczu. Jesteśmy w trudnej sytuacji, zdajemy sobie sprawę z tego, że dziś może być ostatnie spotkanie w sezonie, ale zrobimy wszystko, by tak się nie stało. Trzeba podnieść głowy, zmobilizować się i wygrać.
- Przy stanie 0:3 strzeliliście dwie bramki, wydawało się, że remis to tylko kwestia czasu...
- Zgadza się. Gdy zdobyliśmy bramkę na 1:3, Podhale nieco spuściło z tonu. Mieliśmy przewagę, czego efektem był drugi gol. Jedna kontra gospodarzy wystarczyła jednak, by zrobiło się 2:4, a potem jeszcze 2:5.
- Po wczorajszym meczu kibice Wojas Podhala śpiewali swoim zawodnikom „Mistrz, Mistrz Podhale”…
- Tak, ale my nie myślimy o tym. Dla nas ta rywalizacja jeszcze się nie skończyła. Dziś jest jeszcze jeden mecz, podejdziemy do niego maksymalnie skoncentrowani.
- Będzie w piątek kolejny finałowy pojedynek?
- Mam taką nadzieję. Zrobimy wszystko, by w piątek gościć u siebie Podhale.
Rozmawiał Dariusz Guzik
- Ciężko jest cokolwiek powiedzieć. Żal tego, że nie wygraliśmy choć jednego meczu w Krakowie. Do spotkania w Nowym Targu podchodziliśmy ze zmienioną nieco taktyką, szkoda, że już w drugiej minucie straciliśmy pierwszą bramkę, kilka minut później drugą.
- W drugiej tercji zrobiło się 3:0. Trzeci gol bolał chyba najmocniej, bo straciliście go, gdy graliście w przewadze…
- Zgadza się. Popełnialiśmy błędy i można powiedzieć, że to nie hokeiści Podhala strzelali bramki, ale my je im dawaliśmy. Jak się tak gra, nie można wygrać meczu. Jesteśmy w trudnej sytuacji, zdajemy sobie sprawę z tego, że dziś może być ostatnie spotkanie w sezonie, ale zrobimy wszystko, by tak się nie stało. Trzeba podnieść głowy, zmobilizować się i wygrać.
- Przy stanie 0:3 strzeliliście dwie bramki, wydawało się, że remis to tylko kwestia czasu...
- Zgadza się. Gdy zdobyliśmy bramkę na 1:3, Podhale nieco spuściło z tonu. Mieliśmy przewagę, czego efektem był drugi gol. Jedna kontra gospodarzy wystarczyła jednak, by zrobiło się 2:4, a potem jeszcze 2:5.
- Po wczorajszym meczu kibice Wojas Podhala śpiewali swoim zawodnikom „Mistrz, Mistrz Podhale”…
- Tak, ale my nie myślimy o tym. Dla nas ta rywalizacja jeszcze się nie skończyła. Dziś jest jeszcze jeden mecz, podejdziemy do niego maksymalnie skoncentrowani.
- Będzie w piątek kolejny finałowy pojedynek?
- Mam taką nadzieję. Zrobimy wszystko, by w piątek gościć u siebie Podhale.
Rozmawiał Dariusz Guzik