Mariusz Dulęba: W takim momencie nie myśli się...
20.11.2009

<i>- W drużynie jest wielu zawodników, którzy potrafią tak uderzyć – to tylko kwestia odrobiny wolnego miejsca i szczęścia. Ja osobiście próbuję takich strzałów od samego początku mojej przygody z Cracovią</i> - wyjaśnia Mariusz Dulęba, który we wczorajszym spotkaniu z JKH GKS-em Jastrzębie (6:3) zdobył gola z własnej połowy!<br><br>
- Tej rozmowy nie można rozpocząć inaczej. To była bramka niezwykle rzadkiej urody...
- Mocny strzał na bramkę rywali i błąd bramkarza. Cóż można więcej powiedzieć (śmiech).
- Nie każdy ma tyle siły, by pozwolić sobie na tego typu uderzenia..
- W drużynie jest wielu zawodników, którzy potrafią tak uderzyć – to tylko kwestia odrobiny wolnego miejsca i szczęścia. Ja osobiście próbuję takich strzałów od samego początku mojej przygody z Cracovią. Mamy taki system, że nawet gdy bramkarz obroni, to w tercję wpadają nasze rozpędzone „skrzydła” i próbują dobijać. Wczoraj akurat stało się tak, że nie było takiej konieczności.
- Spodziewałeś się, że po tym strzale krążek zatrzepocze w sieci?
- W takim momencie nie myśli się, czy guma wpadnie do bramki. Po prostu chce się mocno i celnie uderzyć. Cieszę się bardzo, że wyszedł z tego całkiem niezły gol.
- Tydzień temu wygraliście z JKH GKS-em 3:0, wczoraj 6:3...
- Narzuciliśmy swój styl gry. Później przeciwnik zaczął „rozbijać” ten mecz. Były faule, prowokacje i troszeczkę nie wyglądało to już tak, jak miało wyglądać.
- Początkowo odpowiadali jednak na wasze gole. Tak było do stanu 3:3. Bramka za bramką...
- I właśnie musimy to w sobie wyeliminować. Po zdobyciu gola należy starać się zdobyć następnego, a potem grać spokojny mecz. Nie możemy pozwalać sobie na to, by rywal łapał kontakt i by wynik był sprawą otwartą.
- Już w piątek gracie w Tychach mecz na szczycie z miejscowym GKS-em...
- Tak i już dziś będziemy się do tego pojedynku przygotowywali pod okiem trenera Pasiuta. Trener Rohaček wciąż ma bowiem problemy zdrowotne. Zrobimy wszystko, żeby wygrać w Tychach, a tak może się stać, gdy zrealizujemy wszystkie założenia taktyczne.
Rozmawiał Dariusz Guzik
- Mocny strzał na bramkę rywali i błąd bramkarza. Cóż można więcej powiedzieć (śmiech).
- Nie każdy ma tyle siły, by pozwolić sobie na tego typu uderzenia..
- W drużynie jest wielu zawodników, którzy potrafią tak uderzyć – to tylko kwestia odrobiny wolnego miejsca i szczęścia. Ja osobiście próbuję takich strzałów od samego początku mojej przygody z Cracovią. Mamy taki system, że nawet gdy bramkarz obroni, to w tercję wpadają nasze rozpędzone „skrzydła” i próbują dobijać. Wczoraj akurat stało się tak, że nie było takiej konieczności.
- Spodziewałeś się, że po tym strzale krążek zatrzepocze w sieci?
- W takim momencie nie myśli się, czy guma wpadnie do bramki. Po prostu chce się mocno i celnie uderzyć. Cieszę się bardzo, że wyszedł z tego całkiem niezły gol.
- Tydzień temu wygraliście z JKH GKS-em 3:0, wczoraj 6:3...
- Narzuciliśmy swój styl gry. Później przeciwnik zaczął „rozbijać” ten mecz. Były faule, prowokacje i troszeczkę nie wyglądało to już tak, jak miało wyglądać.
- Początkowo odpowiadali jednak na wasze gole. Tak było do stanu 3:3. Bramka za bramką...
- I właśnie musimy to w sobie wyeliminować. Po zdobyciu gola należy starać się zdobyć następnego, a potem grać spokojny mecz. Nie możemy pozwalać sobie na to, by rywal łapał kontakt i by wynik był sprawą otwartą.
- Już w piątek gracie w Tychach mecz na szczycie z miejscowym GKS-em...
- Tak i już dziś będziemy się do tego pojedynku przygotowywali pod okiem trenera Pasiuta. Trener Rohaček wciąż ma bowiem problemy zdrowotne. Zrobimy wszystko, żeby wygrać w Tychach, a tak może się stać, gdy zrealizujemy wszystkie założenia taktyczne.
Rozmawiał Dariusz Guzik