Marek Rączka: Miałem dużego pecha

    27.09.2008
    Marek Rączka: Miałem dużego pecha
    Trzydziestu sekund zabrakło Markowi Rączce (na zdjęciu z prawej), by zachować czyste konto w spotkaniu z Polonią Bytom. Comarch Cracovia wygrała 11:1, a dla bramkarza był to pierwszy występ w Ekstralidze w tym sezonie.<br><br>
    - Rozbiliście Polonię niemiłosiernie…
    - Zgadza się. Stanęliśmy na wysokości zadania i pewnie wygraliśmy. Polonia praktycznie nie istniała.

    - Przed meczem mówiliście dyplomatycznie, że Polonia to rywal jak każdy, ale chyba w głowach siedziało wam, że innego wyniku niż wasze zwycięstwo być nie mogło…
    - Wiadomo jak to jest, gdy spotyka się pierwsza drużyna z ostatnią. Mimo to nie można być aż tak pewnym siebie, bo czasami takie zespoły są nieobliczalne. Już kilka razy wystąpiłem w meczach, gdzie zespół skazany na porażkę pokonywał faworyta. Sport jest sportem.

    - Polonia chyba was trochę zaskoczyła w pierwszej tercji, bo do szatni schodziliście tylko z jednobramkową zaliczką…
    - Nie wykorzystaliśmy wielu sytuacji. Dobrze w bramce Polonii spisywał się też Daniel Lundin. To spotkanie przypomniało mi czasy, gdy pod koniec lat 90.tych grałem w Cracovii i po naszym wejściu do ekstraklasy drużyna rozpadła się. Wtedy też byliśmy takimi chłopakami do bicia.

    - W piątkowym spotkaniu zabrakło ci trzydziestu sekund, by zachować czyste konto…
    - Miałem dużego pecha. Sędzia podyktował rzut karny za poruszenie bramki i to była jego decyzja.

    - Słuszna?
    - Sędzia ma zawsze rację (śmiech).

    - A jak ci się broniło w czasie całego spotkania?
    - Takie mecze dla bramkarza są bardzo ciężkie, bo nic się nie dzieje przez dłuższą chwilę, ale trzeba cały czas być czujnym. Czasem wystarczy kilka sekund, by akcja z jednej strony przeniosła się na drugą. Mimo to jestem zadowolony ze swojego występu i dobrze, że rozpocząłem od takiego spotkania. Może teraz trener puści mnie na jakieś ciekawsze mecze…

    - Czyli rzucasz rękawice Rafałowi Radziszewskiemu?
    - (śmiech) Myślę, że możemy wspólnie podzielić się spotkaniami, bo przecież sezon jest bardzo długi. To duży plus dla pierwszego bramkarza, gdy ma zmiennika. Wtedy może na moment odetchnąć.

    Rozmawiał Dariusz Guzik

    CRACOVIA TO RÓWNIEŻ