Łukasz Hebda: Trzy punkty zdobyte i jedziemy dalej

  • Wywiady
09.10.2024
Łukasz Hebda: Trzy punkty zdobyte i jedziemy dalej

Comarch Cracovia w ubiegły wtorek pokonała na własnym lodzie KH Energę Toruń 5:3. Wywiadu po meczu udzielił nam bramkarz Pasów, Łukasz Hedba, który po pierwszej tercji zmienił kontuzjowanego Alexa D’Orio i zaliczył swój pierwszy występ na taflach Tauron Hokej Ligi w tym sezonie.

Łukasz, na początku jakie są Twoje wrażenia po Twoim premierowym spotkaniu w tym sezonie?

Pozytywne, to na pewno, no bo w końcu dzisiaj wygraliśmy. Tak  na gorąco ciężko cokolwiek wyciągnąć po spotkaniu. Z pewnością pierwsza tercja trochę nas zbiła z rytmu, w którym weszliśmy w ten mecz. W drugą z kolei weszliśmy nieco ospale, gdyż szybko straciliśmy bramkę. Potem jednak z minuty na minutę zaczęliśmy się rozkręcać. Chłopaki nakręcali się nawzajem, razem współpracowaliśmy i pomagaliśmy sobie. I to ruszyło – strzeliliśmy kontaktowego, później po walce wyrównaliśmy i w końcówce trzeciej tercji udało nam się przechylić szalę na naszą korzyść. Ustawiliśmy sobie wynik, utrzymaliśmy go do końca i nie graliśmy głupio. Trzy punkty zdobyte i jedziemy dalej.

Ty na lodzie pojawiłeś się w drugiej tercji. Start miałeś co prawda ciężki, bo już na początku straciłeś gola, ale potem było lepiej.

Tak, bodajże bramka padła 55 sekund po moim wejściu na taflę. Na pewno nie był to łatwy start dla mnie, bo pierwszy strzał dla bramkarza powinien być taki motywujący, aby pewnie go chwycić i dobrze wejść w mecz. Niestety, dzisiaj to uderzenie było dla mnie nie do obrony. Ale z biegiem czasu złapałem meczowy rytm, który udało się utrzymać aż do końca i nie stracić żadnego gola.

A łatwo było ten rytm złapać, patrząc na to, że to Twój pierwszy występ na poziomie Tauron Hokej Ligi w tym sezonie?

Dla mnie akurat nie ma to znaczenia, czy gram w THL, czy w MHL, w którym czasem występuję. To wszystko zależy od głowy – jak się nastawisz pozytywnie, będziesz pewnym siebie między słupkami, to nie ma znaczenia kiedy i gdzie grasz. Łatwo łapiesz wówczas rytm, z minuty na minutę, interwencja za interwencją i lecisz na tym tak naprawdę do samego końca.

A czy mental, mówiąc już o całym zespole, był kluczowy w osiągnięciu wygranej w końcówce? Albowiem znowu, pomimo kreowanych sytuacji, ten krążek przez dłuższy okres nie chciał wylądować w toruńskiej bramce.

Na pewno te nie wykorzystane okazje, których na przestrzeni meczu mieliśmy naprawdę mnóstwo, demotywują. Aczkolwiek każdy z nas jest profesjonalistą, wie, jak sobie to poukładać w głowie, aby to nie demobilizowało, a motywowało. No i tak aż do osiągnięcia celu. My nie musimy czasem grać pięknego hokeja. My miejscami musimy po prostu jakoś wepchać tą gumę do bramki, żeby tylko uznano gola i żeby tych trafień mieć więcej, aniżeli przeciwnik.

CRACOVIA TO RÓWNIEŻ