Leszek Laszkiewicz: Nie poddamy się

- Trzy, cztery minuty zaważyły o losach całego pojedynku - mówi strzelec jedynej bramki dla Comarch Cracovii, Leszek Laszkiewicz. Wicemistrzowie Polski przegrali z Coventry Blaze 1:6 i nie mają już awans do turnieju finałowego.
- Po piątkowym zwycięstwie z Dragons de Rouen, wasze apetyty z pewnością wzrosły. Coventry Blaze pokazało jednak, że jest drużyną poza waszym zasięgiem...
- Chcieliśmy wygrać ten mecz, bo w piątek faktycznie otworzyła się szansa do zajęcia nawet pierwszego miejsca. Przed spotkaniem z Anglikami mówiliśmy, że musimy unikać kar, bo w osłabieniu zawsze gra się trudniej. To się niestety potwierdziło. Rywale byli dobrze zorganizowani, świetnie poruszali się na łyżwach i ciężko było się przedostać pod ich tercję.
- W trzydziestej minucie zdobyłeś jednak bramkę na 1:1 i wydawało się, że punkty są w waszym zasięgu. Co więcej, ten gol padł, gdy graliście w osłabieniu...
- W tej akcji było dość dużo przypadku. Obrońcy podawali krążek między sobą i jeden z nich zagapił się. Zobaczyłem to, zabrałem gumę i starałem się znaleźć lukę pod łopatką bramkarza. Krążek ponownie znalazł się na moim kiju, chciałem wrzucić go przed bramkę, ale na szczęście trafiłem w bramkarza, który wbił go sobie do siatki.
- Po tym golu atakowaliście, ale to Anglicy zdobywali bramki. Do szatni zjeżdżaliście przegrywając 1:4.
- Tak, a czwartą bramkę straciliśmy na sekundę przed końcem. Szkoda tych trzech straconych goli, bo mogliśmy cierpliwie czekać i liczyć na swoją szansę. Trzy, cztery minuty zaważyły o losach całego pojedynku.
- Nie macie już szans na zwycięstwo w tym turnieju, jednak wciąż możecie zająć drugie miejsce...
- Zgadza się. Nie byliśmy faworytami w meczu z Francuzami i Anglikami, nie będziemy też w spotkaniu z Łotyszami. Nie poddamy się jednak i powalczymy o drugie miejsce.
Rozmawiał Dariusz Guzik