Kasper Bryniczka: Z każdym dniem głód meczów jest we mnie coraz większy

- Kasper, nie grasz już od ponad miesiąca. Powiedz, jaki jest teraz twój status i kiedy możemy spodziewać się twojego powrotu do składu?
- Cały czas poddaję się rehabilitacji, ale wznowiłem już treningi. Na lodzie pojawiłem się po raz pierwszy już w poprzedni poniedziałek, chwilę po tym, gdy dostałem zielone światło od lekarzy. W tym momencie trenuję już na nieco większych obrotach i mam nadzieję, że początkiem grudnia będę gotowy do gry. Bardzo mi tego brakuje, z każdym dniem głód meczów jest we mnie coraz większy.
- W poprzednim sezonie odniosłeś podobny uraz szczęki. Jak teraz przebiega twoja rehabilitacja?
- Wszystko idzie zgodnie z planem, choć na początku były spore problemy. Zostałem uderzony krążkiem w okolice stawu żuchwowego i to spowodowało, że miałem duże trudności z otwieraniem ust. W tej chwili jest znacznie lepiej, z każdą wizytą widać postępy.
- Rzadko się zdarza, by jeden zawodnik doznał tak podobnych kontuzji w tak krótkim odstępie czasu.
- Cóż, taki jest hokej. Wszelkie urazy są wliczone w tę dyscyplinę. Teraz o tym nie myślę, dążę do tego, by wrócić mocniejszy i pomóc drużynie.
- A jak czujesz się w Krakowie? Kontuzja oczywiście trochę skomplikowała start sezonu, ale czy możesz powiedzieć, że jesteś zadowolony z dołączenia do Mistrzów Polski przed obecnym sezonem?
- Oczywiście. Jestem z tego bardzo zadowolony. Mamy świetną drużynę i równie dobrą atmosferę w szatni. Idealne warunki do tego, by grać i wygrywać.
- Początek sezonu w twoim wykonaniu był naprawdę niezły. Druga formacja z tobą, Damianem Kapicą i Maćkiem Urbanowiczem w ataku zdobywała mnóstwo punktów. Myślisz, że gdy wszyscy będą znów zdrowi, to takie ustawienie powróci?
- Mam taką nadzieję. Nasza współpraca naprawdę bardzo dobrze się układała. To pewnie efekt tego, że z Damianem i Maćkiem dogadujemy się zarówno na lodzie, jak i poza nim.
- Przez kontuzje ominęły cię nie tylko mecze ligowe, ale także zgrupowanie reprezentacji. Czy było w tobie trochę żalu, że nie mogłeś pojechać do Budapesztu i zaprezentować swoich umiejętności nowemu selekcjonerowi?
- Liczę na to, że jeszcze będę mógł pokazać trenerowi Nolanowi, co potrafię. Szkoda, że teraz uniemożliwił mi to uraz i byłem zmuszony oglądać mecze w telewizji. Gra w reprezentacji Polski to jest naprawdę ogromny zaszczyt, nie ma w tym stwierdzeniu ani trochę przesady. Bardzo mocno ściskałem kciuki za chłopaków, którzy zagrali w Budapeszcie i muszę powiedzieć, że ten turniej wypadł naprawdę nieźle.
Rozmawiał Robert Pęczalski