Do połowy meczu 0:3 - wielki comeback "Pasów" w Tychach!

    25.10.2017
    Do połowy meczu 0:3 - wielki comeback "Pasów" w Tychach!
    Comarch Cracovia przegrywała już w meczu z GKS-em 0:3, by ostatecznie zwyciężyć po serii rzutów karnych 4:3!

    Już w pierwszej akcji meczu zawodnicy Comarch Cracovii zagrozili bramce Murraya, lecz równie szybko "Pasy" grać musiały w osłabieniu. Gospodarze swojej przewagi nie wykorzystali, a kilka minut później padł gol dla Comarch Cracovii. Tomas Sykora świetnie zmieścił krążek pod poprzeczką, lecz sędziowie tego gola nie uznali, ponieważ wcześniej rozległ się dźwięk gwizdka i gospodarze przerwali grę. Na domiar złego, minutę później na prowadzenie wyszli gospodarze po trafieniu Witeckiego. Gdy wydawało się, że wyrównanie jest kwestią czasu, z dobrą kontrą wyszedł GKS. Bramkę na 2:0 zdobył Kamil Kalinowski.

    Druga tercja rozpoczęła się od przewagi Comarch Cracovii, której jednak nie udało się wykorzystać, a w 25 minucie meczu było już 3:0 dla gospodarzy po trafieniu Radosława Galanta. Był to gol zdobyty w okresie, gdy obie drużyny miały na lodowej tafli po czterech zawodników z pola. O tym, że hokej bywa bardzo przewrotny można było się przekonać w dalszej części drugiej tercji. Wydawało się, że GKS pójdzie za ciosem i będzie zdobywać kolejne bramki, tymczasem straty „Pasów" zmniejszyli swoimi trafieniami Krystian Dziubiński i Oliver Paczkowski, dla którego to był pierwszy gol w obecnym sezonie.

    W trzeciej tercji „Pasom" udało się utrzymywać tempo ataków i trzecia bramka wisiała w powietrzu. Gospodarze skupiali się na kontrach, ale ostatecznie to szybka akcja Cracovii zakończyła się bramką. W sytuacji 3 na 1 na uderzenie na bramkę zdecydował się Petr Sinagl i to była słuszna decyzja. Pewnym strzałem Czech dał naszej drużynie wyrównanie. Mimo wielu okazji do strzelenia decydującej bramki, żadnej z drużyn ta sztuka nie udała się ani w końcówce trzeciej tercji, ani w dogrywce. Zwycięzca musiał zostać wyłoniony w serii rzutów karnych, a tam brylowali zawodnicy „Pasów"! Rafał Radziszewski nie dał się pokonać ani razu, a krążek do bramki Murraya posłali aż trzej nasi zawodnicy - Sykora, Sinagl i Dziubiński. W ten sposób comeback stał się kompletny!

    GKS Tychy - Comarch Cracovia 3:4 po karnych (2:0, 1:2, 0:1, 0:0, 0:1)

    1:0 - 6:47 Jakub Witecki (Radosław Galant, Kamil Kalinowski)

    2:0 - 16:43 Kamil Kalinowski (Jakub Witecki)

    3:0 - 24:52 Radosław Galant (Mateusz Gościcki) 4 na 4

    3:1 - 31:05 Adam Domogała (Krystian Dziubiński, Petr Sinagl)

    3:2 - 34:49 Oliver Paczkowski (Paweł Zygmunt)

    3:3 - 52:24 Petr Sinagl (Mateusz Rompkowski)

    decydujący rzut karny - Tomas Sykora

    Comarch Cracovia: Radziszewski (Łuba) - Zib, Novajovsky, Sykora, Da Costa, Kalus - Noworyta, Kruczek, Urbanowicz, Zygmunt, Kapica - Rompkowski, Wajda, Sinagl, Dziubiński, Domogała - Szurowski, Dutka, Paczkowski, Słaboń, Drzewiecki

    GKS Tychy: Murray (Lewartowski) - Pociecha, Ciura, Galant, Kalinowski, Witecki - Bryk, Kotlorz, Gościński, Rzeszutko, Bagiński - Woźnica, Kaznadzei, Kolanos, Cichy, Szczechura - Górny, Kolarz, Jeziorski, Komorski, Kogut

    CRACOVIA TO RÓWNIEŻ