Filip Drzewiecki: Człowiek od razu lepiej się czuje

  • Wywiady
03.06.2008
Filip Drzewiecki: Człowiek od razu lepiej się czuje
- Okres przygotowawczy to chyba najgorsza część roku nie tylko dla nas, ale w ogóle dla każdego sportowca. Bez niego nie da się jednak normalnie funkcjonować - mówi napastnik Comarch Cracovii Filip Drzewiecki.

- Okres przygotowawczy to chyba najgorsza część roku nie tylko dla nas, ale w ogóle dla każdego sportowca. Bez niego nie da się jednak normalnie funkcjonować - mówi napastnik Comarch Cracovii Filip Drzewiecki.

- Za wami już prawie miesiąc przygotowań…
- Sezon rozpoczyna się dopiero we wrześniu, ale my trenujemy ciężko już od początku maja. Trzeba przygotować się dobrze fizycznie do rozgrywek.

- Temperatura za oknem nie ma nic wspólnego z tą, jaka z reguły towarzyszy wam na lodowiskach. Odczuwacie jakoś upały? Trenujecie na powietrzu, czy bardziej w środku?
- Z reguły rano mamy siłownię, więc jesteśmy „w zamknięciu”, z kolei popołudniami trenujemy przy ulicy Wielickiej i wtedy czujemy ten upał. Trzeba jednak trenować i szlifować formę.

- Trener Rohaček mówi, że hokeiści nie lubią tej części przygotowań…
- Każdy hokeista lubi i woli wyjść na lód i tam potrenować. Okres przygotowawczy to chyba najgorsza część roku nie tylko dla nas, ale w ogóle dla każdego sportowca. Bez niego nie da się jednak normalnie funkcjonować. Ciężkie treningi pozwalają przez cały sezon grać na najwyższych obrotach.

- Na nudę chyba jednak nie narzekacie…
- Trener często zmienia nam treningi i to jest dobre. Gdy cały czas ćwiczy się ciężko to takie chwile relaksu, jak gra z kolegami w piłkę, czy w tenisa są dobrymi odskoczniami. Człowiek od razu lepiej się czuje (śmiech).

- Trenujecie do końca czerwca, a potem trener da wam dwa tygodnie wolnego. Co planujesz?
- Na pewno będę chciał wypocząć. Być może w pierwszym tygodniu gdzieś pojadę, prawdopodobnie za granicę, z kolei w drugim chcę pobyć z rodziną i ze znajomymi w Trójmieście. Później wracam do Krakowa, potrenujemy kilka dni „na sucho”, a potem wychodzimy na lód.

Rozmawiał Dariusz Guzik

CRACOVIA TO RÓWNIEŻ