Filip Drzewiecki: Chcieliśmy zdobyć ten Puchar

    31.12.2007
    Filip Drzewiecki: Chcieliśmy zdobyć ten Puchar
    Filip Drzewiecki był tym zawodnikiem Comarch Cracovii, który na 44 sekundy przed końcem finałowego meczu z GKS-em Tychy w Pucharze Polski zdobył bramkę na 1:1. Niestety w rzutach karnych popularny „Drzewko” pomylił się. <i>- Czasem jest tak, że po prostu się nie strzela</i> - przyznaje napastnik.<br><br>
    - Było to najlepsze spotkanie w tym sezonie?
    - Mecz był wyrównany i bardzo dobry, ale czy najlepszy w sezonie? Myślę, że na pewno jeden z lepszych. Mimo to było też sporo nie wykorzystanych sytuacji, dużo błędów i kar. Cały czas uważam, że stać nas na jeszcze lepszą grę.

    - Brakowało w tym meczu bramek. Przez 65 minut, a więc przez trzy tercje i dogrywkę padły zaledwie dwa gole…
    - Bramkarze obu drużyn interweniowali bardzo dobrze, ale trzeba też przyznać, że my zachowywaliśmy się pod bramką przeciwnika niezbyt dobrze i w doskonałych okazjach nie potrafiliśmy strzelić gola. Mam nadzieję, że w następnych meczach to się zmieni.

    - Tylko ty znalazłeś receptę na pokonanie Arkadiusza Sobeckiego...
    - Dostałem bardzo dobre podanie w tempo od Jarka Kłysa, minąłem obrońców na pełnym gazie i wpakowałem krążek do siatki.

    - Chwilę później koledzy z drużyny przyrządzili ci „kanapkę” rzucając się na ciebie. Cieszyliście się co najmniej, jakbyście zdobyli Mistrzostwo Polski...
    - To były ostatnie sekundy meczu, a my przegrywaliśmy 0:1. Bardzo chcieliśmy wyrównać i wreszcie na 44 sekundy przed końcową syreną to nam się udało. Chcieliśmy koniecznie zdobyć ten Puchar, ale niestety polegliśmy w karnych.

    - No właśnie. Zarówno ty, jak i Leszek Laszkiewicz nie potrafiliście znaleźć sposobu na pokonanie Sobeckiego. Co się stało?
    - Karne w hokeju różnią się od tych w piłce nożnej tym, że tu bramkarz ma większe szanse, niż strzelający. Próbowaliśmy pokonać Arka Sobeckiego, ale tej sztuki dokonał tylko Roman Hlouch. To jest loteria, to są też nerwy. Czasem jest też tak, że po prostu się nie strzela.

    - Liczycie, że w walce o medale traficie na GKS Tychy i zrewanżujecie się za tę porażkę?
    - Rok temu, gdy grając jeszcze w Energii Stoczniowcu przegraliśmy z Tychami w Pucharze Polski mówiłem, że będziemy chcieli się odgryźć i w finale Mistrzostw Polski wygrać z nimi. Los chciał, że spotkaliśmy się już w półfinale i wtedy musieliśmy uznać ich wyższość. Teraz też chciałbym w finale trafić na GKS, zrewanżować się i zdobyć złoty medal. Mam nadzieję, że historia drugi raz się nie powtórzy (śmiech).

    Rozmawiał Dariusz Guzik

    CRACOVIA TO RÓWNIEŻ