Dwugłos trenerski po spotkaniu w Gdańsku
30.01.2007

W niedzielę hokeiści Comarch Cracovii pokonali Energę Stoczniowiec Gdańsk aż 8:3 i dzięki temu zakończyli rundę zasadniczą sezonu 2006/07 Ekstraligi Hokejowej na fotelu lidera. Tym razem krakowianie zagrali znakomicie w ataku, z czego zadowolony był II trener „Pasów”, Mieczysław Nahuńko.<Br><Br>
Henryk Zabrocki (trener Energii Stoczniowiec): - Przespaliśmy siedemdziesiąt sekund drugiej tercji i to zdecydowało o wyniku spotkania. Pierwsza tercja była dosyć dobra w naszym wykonaniu, chociaż przeciwnik miał dużo strzałów, dużo sytuacji. Mimo to wychodziliśmy z tego obronną ręką i sami wyprowadzaliśmy skuteczne ataki. Żałuję bramki na trzydzieści sekund przed końcem pierwszej tercji, bo dała ona nadzieję Cracovii. W bramce ospały był Przemek Odrobny.
Mieczysław Nahuńko (II trener Comarch Cracovii) - Był taki moment w drugiej tercji, kiedy to w ciągu 3-4 minut stworzyliśmy sobie kilka sytuacji i zostały one zamienione na bramki. Od tego czasu było już nam dużo łatwiej, chłopaki nabrali wiary we własne możliwości i dlatego to spotkanie skończyło się tak wysokim rezultatem. W poprzednich meczach nie prezentowaliśmy się w przodzie tak skutecznie i nasze ataki wyglądały gorzej. W spotkaniu ze Stoczniowcem coś jednak zaskoczyło, choć muszę przyznać, że wcale nie graliśmy rewelacyjnie. Po prostu wykorzystaliśmy te sytuacje, które sobie stworzyliśmy.
DG
Mieczysław Nahuńko (II trener Comarch Cracovii) - Był taki moment w drugiej tercji, kiedy to w ciągu 3-4 minut stworzyliśmy sobie kilka sytuacji i zostały one zamienione na bramki. Od tego czasu było już nam dużo łatwiej, chłopaki nabrali wiary we własne możliwości i dlatego to spotkanie skończyło się tak wysokim rezultatem. W poprzednich meczach nie prezentowaliśmy się w przodzie tak skutecznie i nasze ataki wyglądały gorzej. W spotkaniu ze Stoczniowcem coś jednak zaskoczyło, choć muszę przyznać, że wcale nie graliśmy rewelacyjnie. Po prostu wykorzystaliśmy te sytuacje, które sobie stworzyliśmy.
DG