David Kostuch: Tata przynosi mi szczęście

    08.03.2011
    David Kostuch: Tata przynosi mi szczęście
    David Kostuch był jednym z bohaterów poniedziałkowego spotkania Comarch Cracovii z GKS-em Tychy. Jego piątka zdobyła w tym meczu aż trzy bramki.

    Czołowy napastnik „Pasów" nie spodziewał się, że jego drużyna poradzi sobie tak łatwo z tyskim zespołem. - Myślałem, że o zwycięstwie zadecyduje jedna bramka, tymczasem wygraliśmy aż 8:1 - przyznaje Kostuch, który uważa jednak, że początek wcale nie wskazywał na to, że pojedynek zakończy się aż takim wynikiem. - Ciężko było strzelić pierwszego gola, ale potem już poszło.

    Bramkę na 1:0 zdobył Rafał Martynowski, a asystę, po doskonałej akcji, zaliczył właśnie Kostuch. - Otworzyliśmy wynik meczu i potem padały już kolejne gole - wyjaśnia napastnik. On sam wpisał się na listę strzelców w trzydziestej szóstej minucie, kiedy to przeprowadził świetną, indywidualną akcję. - Tak jakoś wyszło - mówi skromnie o swoim trafieniu na 5:0.

    David miał powód do dumy, bowiem jego bramkę, a także zwycięstwo Pasów oglądał ojciec, który przyleciał na finały prosto z Kanady. Na trybunach był również jego brat - Daniel. - Nie strzeliłem gola przeciwko Jastrzębiu i liczyłem, że uda mi się z GKS-em. Mam szczęście do tego, gdy mój tata ogląda mecze z moim udziałem. Tę bramkę dedykuję jemu, jak również mojemu bratu. Zresztą po golu wysłałem w ich kierunku specjalne pozdrowienia - mówi o swoim geście w stronę trybun David.

    Kostuch zdaje sobie jednak sprawę z tego, że o poniedziałkowym spotkaniu trzeba jak najszybciej zapomnieć, bowiem rywalizacja przenosi się teraz do Tychów. - Ten mecz to już historia. Czekają nas ciężkie spotkania, bo GKS gra bardzo dobrze na własnym lodowisku - uważa napastnik.

    DG

    CRACOVIA TO RÓWNIEŻ