Daniel Laszkiewicz: Sukces na wyciągnięcie ręki

  • Wywiady
21.03.2013
Daniel Laszkiewicz: Sukces na wyciągnięcie ręki
- Myślę, że każdy zawodnik zdawał sobie sprawę z tego, że nikt nie upatrywał w nas faworyta. Zdawali sobie z tego sprawę także trenerzy. Teraz prowadzimy z Jastrzębiem 3:0 i można powiedzieć, że końcowy sukces mamy na wyciągnięcie ręki, ale to jeszcze nie jest koniec – mówi kapitan Comarch Cracovii po dzisiejszym meczu.

- Myślę, że każdy zawodnik zdawał sobie sprawę z tego, że nikt nie upatrywał w nas faworyta. Zdawali sobie z tego sprawę także trenerzy. Teraz prowadzimy z Jastrzębiem 3:0 i można powiedzieć, że końcowy sukces mamy na wyciągnięcie ręki, ale to jeszcze nie jest koniec - mówi kapitan Comarch Cracovii po dzisiejszym meczu.


- Mimo niedawnej, groźnie wyglądającej kontuzji zdecydowałeś się dziś zagrać. Trener Roháček powiedział, że Danielowi Laszkiewiczowi nie dało się wyperswadować absencji w tym meczu.
- Tak powiedział? (śmiech) No cóż, my się już na tyle znamy, że wiemy, czego możemy się po sobie spodziewać. To są finały - wiadomo, że gra toczy się o najwyższą stawkę, że mamy do zdobycia złote medale i trzeba dać z siebie wszystko niezależnie od przeciwności.

- Przed play-offami nie uchodziliście bynajmniej za faworytów. Tymczasem w ostatnich tygodniach poradziliście sobie z Katowicami, a następnie po fascynującej rywalizacji odprawiliście z kwitkiem dotychczasowego Mistrza - Ciarko PBS Bank Sanok. Dziś, po trzeciej wygranej z Jastrzębiem od złota dzieli Was już tylko jeden mały krok.
- Myślę, że każdy zawodnik zdawał sobie sprawę z tego, że nikt nie upatrywał w nas faworyta. Zdawali sobie z tego sprawę także trenerzy. Mieliśmy ciężkie mecze z Katowicami, ale zanotowaliśmy trzy wygrane, później jeszcze trudniejsze mecze z Sanokiem zakończone przy stanie 4:2. Teraz prowadzimy z Jastrzębiem 3:0 i można powiedzieć, że końcowy sukces mamy na wyciągnięcie ręki, ale to jeszcze nie jest koniec. Musimy postawić kropkę nad i, co nie będzie proste. W niedzielę jedziemy jednak do Jastrzębia by powalczyć o czwarte zwycięstwo.

- Trener Roháček powiedział niedawno, że mecze z Sanokiem były w jego opinii „przedwczesnym finałem". Macie też takie wrażenie?
- Można tak powiedzieć, bo faktycznie mecze z Sanokiem były bardziej emocjonujące. W tamtej rywalizacji pokonaliśmy jednak Mistrza Polski, który zresztą w zeszłym roku właśnie nam odebrał tytuł. Jeśli uda nam się zakończyć mecze z Jastrzębiem na 4:0, to pewnie stwierdzenie o „przedwczesnym finale" z Sanokiem będzie jeszcze mocniej pobrzmiewało w komentarzach do tegorocznych play-offów. Ciężko jednak dziś wyrokować, bo każdy mecz jest inny. Zresztą poza dzisiejszym spotkaniem nasze starcia z Jastrzębiem w finale były zawsze zacięte - ważyły się jedną bramką, były i rzuty karne, czyli tak zwana „loteria". Nie można deprecjonować też Jastrzębia, bo to solidna i poukładana drużyna, która zapracowała na to, by znaleźć się w finale.

CRACOVIA TO RÓWNIEŻ