Daniel Laszkiewicz: Jest wielki niedosyt.

    14.12.2010
    Daniel Laszkiewicz: Jest wielki niedosyt.
    Spotkaniem ze Stoczniowcem zawodnicy Comarch Cracovii zakończyli zmagania w PLH w 2010 roku. Przed nimi jeszcze spotkanie Pucharu Polski z Naprzodem Janów, które zadecyduje o awansie do półfinału. – O świętach nie myślimy – mówi kapitan Pasów Daniel Laszkiewicz.

    Spotkaniem ze Stoczniowcem zawodnicy Comarch Cracovii zakończyli zmagania w PLH w 2010 roku. Przed nimi jeszcze spotkanie Pucharu Polski z Naprzodem Janów, które zadecyduje o awansie do półfinału. - O świętach nie myślimy - mówi kapitan Pasów Daniel Laszkiewicz.

    Jak czują się zawodnicy po meczu zakończonym wynikiem 14:4?

    - Wiedzieliśmy, że Stoczniowiec przyjechał w niecałe 3 piątki. Strzeliliśmy dużo bramek i to z pewnością podobało się kibicom. Mecz można powiedzieć dla kibiców.

    Taki świąteczny prezent dla kibiców?

    - Nie było to bynajmniej świąteczne spotkanie. Przegraliśmy ostatnie dwa mecze, graliśmy bardzo słabo. Chcieliśmy w meczu ze Stoczniowcem pokazać się z dobrej strony, choć przeciwnik ułatwił nam to zadanie.

    Teraz spokojniejszy okres, ale chyba tylko pozornie?

    - To jest ciężki okres. Część z nas wyjeżdża na mecz Reprezentacji na Ukrainę. My mamy jeszcze spotkanie w Pucharze Polski z Naprodzem, który przesądzi o tym czy zagramy w półfinałach. Musimy się do tego spotkania dobrze przygotować.

    Po dwóch rundach Pucharu Kontynentalnego i serii spotkań w PLH macie jeszcze siły?

    - To jest nasza praca. Poniedziałek i wtorek były dniami wolnymi. Potem mamy 4 dniowy cykl przygotowawczy - dwa razy dziennie treningi na lodzie, do tego dojdzie siłownia. Potem mamy dzień wolnego, przyjadą kadrowicze i rozpoczynamy przygotowania do meczu z Janowem. O świętach na razie nie myślimy, mamy przed sobą taki etap sezonu, w którym musimy podładować akumulatory. Czeka nas więc ciężka praca.

    Jako kapitan, widziałeś w drużynie jakiś dołek psychiczny po ostatnich meczach?

    - Moja rola jest taka, żeby napędzać chłopaków. Czasami są takie mecze, że nic nie wychodzi. Uczulałem chłopaków, żebyśmy w meczu ze Stoczniowcem zagrali ofensywnie, wykorzystali to co się uda stworzyć. To się udało, strzeliliśmy w pierwszej tercji 5 bramek i wybiliśmy im hokej z głowy. Później było widać, że gra się coraz lepiej. Cieszymy się, że wygraliśmy ten mecz.

    Macie w głowach jeszcze mecze z Jastrzębiem i Sosnowcem?

    - Z całą pewnością żałujemy tych dwóch wcześniejszych spotkań, gdzie punkty były do zdobycia. Mogliśmy je zdobyć i odskoczyć od reszty stawki. Jest więc wielki niedosyt.

    CRACOVIA TO RÓWNIEŻ