D. Szurowski: Czuję, że moja gra się rozkręca

- Damian, wczorajszy mecz z Jastrzębiem to było coś, czego chyba bardzo potrzebowaliście. Mam tu na myśli dobrą grę przez pełne 60 minut.
- Zgadza się. Taki mecz pomoże bardzo nam wszystkim, teraz atmosfera w drużynie na pewno będzie lepsza. W końcu cały mecz graliśmy tak, jak powinniśmy, czyli dobrze i stabilnie w każdej formacji.
- To był bardzo dobry występ przede wszystkim w twojej formacji, czyli obronie. „Radzik" nie miał wczoraj dużo pracy.
- Jako obrońcy zagraliśmy wczoraj praktycznie bezbłędnie. Od dłuższego czasu rozmawialiśmy, żeby we własnej tercji grać w sposób jak najmniej skomplikowany. Założeniem było wybieranie prostych rozwiązań w defensywie i budowanie gry do przodu właśnie na tym. Myślę, że to się wczoraj udało.
- Grałeś w Jastrzębiu w parze z Petrem Chaloupką. Powiedz, jak na tym etapie możesz określić tę współpracę.
- Bardzo dobrze. To jest obrońca, który gra w taki sposób, jaki teraz jest nam potrzebny. Petr najczęściej wybiera właśnie proste rozwiązania w obronie, nie kombinuje, szybko podaje krążek kolegom, nie przetrzymuje go niepotrzebnie. Na dodatek naprawdę łatwo jest się z nim porozumieć na lodzie, więc myślę, że to bardzo dobre wzmocnienie naszej drużyny.
- Gdy wasza dwójka była na lodzie, to rywale mieli sporo problemów ze skonstruowaniem czegoś w ofensywie. Czy sądzisz, że mecz w Jastrzębiu był twoim najlepszym w barwach Comarch Cracovii?
- Myślę, że tak. Dawno nie grałem w takim wymiarze czasowym jak wczoraj. Dostałem szansę, żeby więcej zagrać i muszę przyznać, że czułem się bardzo dobrze. Kilka mniejszych błędów się przytrafiło, więc na pewno dalej jest nad czym pracować, ale ogółem grałem pewnie i mogę być z tego zadowolony.
- To chyba nie jest łatwe dla ciebie, że czasem grasz w pierwszej formacji, czasem wchodzisz tylko na kilka zmian albo nawet jesteś poza składem. Trudno jest obrońcy odnaleźć się w takich okolicznościach?
- Kiedy grałem w czwartej formacji miałem mniejszą rolę i trochę trudniej jest wtedy wejść w mecz, ale to jest tez coś, z czym trzeba umieć sobie radzić. Wczoraj już od pierwszej zmiany czułem, że jest dobrze. Od razu pojawia się inna pewność siebie, inne wyczucie krążka i czuję, że moja gra się rozkręca. Z meczu na mecz łatwiej mi o odpowiedni timing przy grze tak w obronie, jak i w ataku.
- Dużo dobrego możesz wynieść z tego meczu w Jastrzębiu, ale będziesz miał też z niego małą pamiątkę w postaci urazu.
- Tak, na początku trzeciej tercji dostałem od rywala cios kijem w twarz. Myślę, że to stało się przypadkowo, w walce o krążek. Mieliśmy cztery minuty przewagi, bo zrobił się mały uraz, ale w pierwszej chwili myślałem, że straciłem wszystkie zęby. Okazało się, że to tylko rozcięcie w jamie ustnej. W dalszej grze mi to nie przeszkadzało, choć będę miał teraz przez kilka dni problemy z jedzeniem. (śmiech)
Rozmawiał Robert Pęczalski