Bracia Laszkiewiczowie, Kozendra i Cieślak o meczu
06.01.2007

Hokeiści Comarch Cracovii nie kryli radości z pokonania przed własną publicznością drużyny TKH Toruń 5:2. Zgodnie przyznawali, że kibice stanęli na wysokości zadania, choć zaznaczyli również, że tłumy i gorąca atmosfera na trybunach wprowadziła nieco stresu w ich poczynania.<Br><Br>
Daniel Laszkiewicz: - Udało mi się zdobyć bramkę, choć konieczne było przerwanie meczu i przeanalizowanie sytuacji na powtórkach. Mimo to od początku widziałem, że krążek odbił się od pleców Tomasza Wawrzkiewicza i przekroczył linię bramki, dlatego też byłem spokojny o to, czy gol zostanie uznany. Wreszcie mogliśmy zagrać przy pełnych trybunach, choć w pierwszej tercji widać było w naszej grze nerwowość – każdy chciał pokazać się z jak najlepszej strony. Potem już jednak uspokoiliśmy grę i pewnie wygraliśmy.
Leszek Laszkiewicz: - Cieszymy się, że w debiucie przed własnymi kibicami w tym sezonie wygraliśmy mecz – to jest bardzo ważne. Pierwsza tercja tego spotkania była wyrównana, potem jednak było widać, że Toruń wysiadł kondycyjnie, dlatego też mogliśmy przechylić szalę zwycięstwa na naszą stronę. Kibice dopingowali nas bardzo fajnie. Było super!
Paweł Kozendra: - W końcówce trzeciej tercji oddałem dwa mocne strzały – chciałem sprawdzić, w jakiej formie znajdował się rezerwowy bramkarz Torunia. Krążek nie wpadł do siatki po żadnym z tych uderzeń, ale najważniejsze, że wygraliśmy. Z meczu na meczu, a już na pewno przy takiej publiczności, nasza gra będzie jeszcze lepsza, a nasze strzały będą bardziej skuteczne. Nie ukrywam, że mieliśmy przed spotkaniem tremę, że wreszcie gramy przed własną publicznością, ale ona szybko minęła. Doping był bardzo kulturalny – to trzeba podkreślić.
Marcin Cieślak: - Na początku było trochę nerwowości w naszej grze, ale ostatecznie skończyło się tak, jak miało się skończyć – jesteśmy bardzo dobrze przygotowani, dobrze przepracowaliśmy okres świąteczny i to procentowało. Toruń nieco przysnął na początku trzeciej tercji, nie byli już też tak silni jak w pierwszej i to musiało przynieść nam powodzenie – trzy bramki w trzy minuty już wtedy dały nam zwycięstwo.
Leszek Laszkiewicz: - Cieszymy się, że w debiucie przed własnymi kibicami w tym sezonie wygraliśmy mecz – to jest bardzo ważne. Pierwsza tercja tego spotkania była wyrównana, potem jednak było widać, że Toruń wysiadł kondycyjnie, dlatego też mogliśmy przechylić szalę zwycięstwa na naszą stronę. Kibice dopingowali nas bardzo fajnie. Było super!
Paweł Kozendra: - W końcówce trzeciej tercji oddałem dwa mocne strzały – chciałem sprawdzić, w jakiej formie znajdował się rezerwowy bramkarz Torunia. Krążek nie wpadł do siatki po żadnym z tych uderzeń, ale najważniejsze, że wygraliśmy. Z meczu na meczu, a już na pewno przy takiej publiczności, nasza gra będzie jeszcze lepsza, a nasze strzały będą bardziej skuteczne. Nie ukrywam, że mieliśmy przed spotkaniem tremę, że wreszcie gramy przed własną publicznością, ale ona szybko minęła. Doping był bardzo kulturalny – to trzeba podkreślić.
Marcin Cieślak: - Na początku było trochę nerwowości w naszej grze, ale ostatecznie skończyło się tak, jak miało się skończyć – jesteśmy bardzo dobrze przygotowani, dobrze przepracowaliśmy okres świąteczny i to procentowało. Toruń nieco przysnął na początku trzeciej tercji, nie byli już też tak silni jak w pierwszej i to musiało przynieść nam powodzenie – trzy bramki w trzy minuty już wtedy dały nam zwycięstwo.