Aron Chmielewski: Zawsze w moim serduszku Cracovia jest i będzie

We wtorek w trzecim letnim sparingu przegrała z MHK 32 Liptowskim Mikulaszem 2:5. W barwach słowackiego zespołu świetne spotkanie rozegrał Aron Chmielewski, kończąc je z dwoma golami i asystą. Postać ta nie jest obca ani polskim, ani krakowskim kibicom. Reprezentant Polski i trzykrotny mistrz Czech z Ocelari Trzyniec w latach 2011-2014 grał w Cracovii, z którą sięgnął po mistrzostwo i puchar naszego kraju. Aron udzielił nam wywiadu, w którym opowiedział o swoim obecnym klubie oraz wspomniał czas spędzony przy Siedleckiego.
Aron, gratulacje dzisiejszego meczu, choć trzeba przyznać, że nie dałeś forów swojemu byłemu klubowi…
Dziękuję bardzo. Był to wprawdzie sparing, ale zawsze w moim serduszku Cracovia jest i będzie. Wiadomo, jeśli człowiek gra przeciwko, to chce się zaprezentować jak najlepiej i wygrać, ale sentyment dla tego klubu z pewnością mam.
Przywykłeś już do słowackiego lodu?
Jeszcze potrzeba czasu, 20 września dopiero zaczyna się liga, ciężko pracujemy i jak na razie nie ma w tej grze świeżości. Dziś prezentowaliśmy się w miarę dobrze, ale gdzieś w drugiej tercji odrobinkę odpuściliśmy. W głowach pojawiła się chyba myśl, że to spotkanie przejdziemy na jednej nodze, ale Cracovia postawiła się bardzo dobrze.
A czy ja przywykłem? Jeszcze mam trochę czasu, aby się przyzwyczaić, ale staram się po prostu grać jak najlepiej.
A jakie są Twoje pierwsze wrażenia na Słowacji? Liga wprawdzie nieco słabsza od czeskiej, ale kraj myślę, że na podobnym poziomie zakochany w hokeju.
Tak, ten sport jest tu narodowym. Osobiście cieszę, że jestem tu, niedaleko Trzyńca, gdzie mam dom. Dzięki temu nie ma problemu na tle rodzinnym, bo mogę się widywać z bliskimi. Bardzo mi się tu podoba, dostałem mieszkanie, samochód. Liptowski Mikulasz to ładne miasto, są tu góry, woda. Nie mogę się doczekać sezonu. Gra w lidze słowackiej będzie dla mnie nowym doświadczeniem.
Jak traktujesz pobyt w Liptowskim Mikulaszu? Jako miejsce, w którym spokojnie można się odbudować?
No tak, w zeszłym roku miałem kontuzję i nie zaliczam go do udanych. Dlatego pobyt tutaj to motywacja dla mnie, aby się odbić. Zamierzam pomóc zespołowi w osiągnięciu jak najlepszego rezultatu. Mam nadzieję, że będę miał w tym udział i z meczu na mecz będę osiągał jak najwyższą formę. Ale do przodu za bardzo nie wybiegam – oby tylko zdrowie dopisało.
Dzisiejszy wieczór był dla Ciebie miłym doświadczeniem? O ile mnie pamięć nie myli, to był Twój pierwszy mecz przeciwko Cracovii, odkąd opuściłeś Pasy w 2014 roku.
To Cię pamięć trochę myli, albowiem przeciwko Cracovii występowałem grając jeszcze w farmerskim zespole Trzyńca – Frydku-Mistku. Wyniku niestety nie pamiętam, gdzieś na pewno można to wygooglować, aczkolwiek było to bardzo dawno, chyba nawet z dziesięć lat temu. Jeszcze w bramce był Rafał Radziszewski. Teraz więc było to moje drugie spotkanie przeciw Pasom.
Trzy lata w Cracovii, przez pryzmat osiągniętych sukcesów, zapadły chyba w Twojej pamięci?
Tak. Zdobyłem tu i Puchar, i mistrzostwo Polski, a to niezwykle miłe i pamiętne rzeczy. Tak jak mówiłem – spory kawałek mojego serca jest przy Cracovii na zawsze i dobrze wspominam spędzony tam czas.
Zresztą – kiedy tylko miałeś wolne od grania, można było zobaczyć Cię przy Siedleckiego.
Tak, cały czas mam tam znajomych i chętnie odwiedzam Kraków. Kiedy tylko mam możliwość, to z przyjemnością wybieram się na mecze, aby popatrzeć na kolegów, jak grają, oraz pokibicować im.