Aron Chmielewski: To my będziemy Mistrzem Polski!

- Przez cały sezon rozgrywaliśmy mecze, które trwały nie trzy, a cztery tercje, bo po każdym spotkaniu mieliśmy jeszcze zajęcia - dwadzieścia minut na rowerkach. Tak jakbyśmy grali kolejną tercję. Nie po to graliśmy cały sezon, by teraz nie mieć siły. Te siły są i jestem pewien, że zwyciężymy w tej rywalizacji. To my będziemy Mistrzem Polski! - mówi Aron Chmielewski przed kolejnym spotkaniem finału play-off.
- W pierwszym meczu finałowej rozgrywki w Sanoku
byliście bliscy przełamania złej passy porażek. W drugim meczu już zdecydowanie
pokonaliście Sanoczan.
- W drugim spotkaniu
pierwszy kwadrans zagraliśmy w miarę OK, ale następnie straciliśmy dwie głupie bramki
i zrobiło się nerwowo. Na kolejne tercje wyszliśmy bardzo zmotywowani, bo wiemy
przecież, o co gramy. Pokazaliśmy się jako zespół - walczyliśmy, graliśmy
ciałem i nie odpuszczaliśmy ani metra lodu. To pozwoliło nam wygrać 5:2.
Staraliśmy się o tym meczu szybko zapomnieć, bo na drugi dzień mieliśmy kolejne
spotkanie. Nie udało się i w finale przegrywamy tylko1-2, a nie aż 1-2. Trzeba
walczyć dalej, bo to jeszcze nie koniec. Gra się do czterech zwycięstw.
- Co się stało w tym trzecim spotkaniu? Przy
stanie 2-1 wydawało się, że kontrolujecie przebieg spotkania i tylko
zwiększycie przewagę nad rywalem.
- Według mnie to był
wypadek przy pracy. Nie wiadomo, co się stało i jak do tego doszło. Nie
przeprowadzaliśmy wspólnej analizy tego meczu, a ja nie widziałem go w
telewizji. Ciężko oceniać spotkanie tylko na podstawie obserwacji na bieżąco,
czy to z lodu czy z ławki. Uważam, że przy drugiej straconej bramce ciężko
kogoś winić - Vozdecky wjechał w naszą tercję bardzo szybko, ciężko było się
obrońcom dobrze ustawić, a on dodatkowo złapał bramkarza na wykroku i zrobiło
się 2:2. Jeśli można mówić o błędzie, to może mały popełniliśmy przy trzeciej
bramce, ale z drugiej strony to Sanok wtedy grał w przewadze. Wykorzystali to i
ciężko za to winić nasz zespół. Generalnie w trzeciej tercji mogliśmy zagrać
chyba trochę mądrzej i spokojniej.
- Czy ten mecz nie przypomniał Wam o passie
zwycięstw Ciarko w rundzie zasadniczej i kompleksie sanockim Cracovii w tym
sezonie?
- Teraz nie ma i nie
było żadnych kompleksów. Zresztą już przed tymi meczami ich nie było, bo
wiadomo było, że to są play-offy i zupełnie inna gra. Zaczynaliśmy wszystko od
nowa, od zera. Szanse obydwóch zespołów są i były 50 na 50. Gramy o mistrzostwo
i nikogo się nie boimy. To, że Sanok wygrał rundę zasadniczą to już jest
historia. Teraz jest play-off.
- Porażką w Krakowie skomplikowaliście sobie
sytuację. Jak dalej potoczy się ta rywalizacja?
- Już przed
play-offami twierdziłem, że ta rywalizacja nie skończy się szybko. Będzie
potrzebne 6-7 spotkań. Nadal uważam, że wygramy 4-2.
- Nie braknie Wam sił?
- Jesteśmy
przygotowani na tę część rozgrywek w stu procentach. Przez cały sezon rozgrywaliśmy
mecze, które trwały nie trzy, a cztery tercje, bo po każdym spotkaniu mieliśmy
jeszcze zajęcia - dwadzieścia minut na rowerkach. Tak jakbyśmy grali kolejną
tercję. Nie po to graliśmy cały sezon, by teraz nie mieć siły. Te siły są i
jestem pewien, że zwyciężymy w tej rywalizacji. To my będziemy Mistrzem Polski!